Ostatni raz stykają się te dwa przedmioty.
Po raz ostatni między nimi tworzy się iskra.
Pieczątka. Pieczęć.
Autobiografia.
Tym samym czytelnicy otrzymują ostatnią powieść od niej.
Od Charlotte Brontë.
28 stycznia 1853 roku ukazuje się
"Villette".
Pod tą nazwą kryje się Bruksela, lata 40. XIX wieku. Lucy Snowe, która zostaje w Anglii pozbawiona widoków na przyszłość wyrusza do Europy, biorąc swój własny los we własne ręce. Trafia na pensję dla dziewcząt Madame Beck, która mieści się w budynku dawnego klasztoru żeńskiego. Otrzymuje posadę nauczycielki języka angielskiego. Jej życie od tej pory ulegnie zmianie...
Myślę, że aby dogłębnie zrozumieć "Villette" i docenić to co kryje się na kartach tej powieści trzeba najpierw poznać dzieje słynnych sióstr, sięgnąć po biografię, od siebie polecam "Charlotte Brontë i jej siostry śpiące", która wyjaśnia bardzo wiele, pozwala zrozumieć to, co nie jest napisane; pozwala niejako przeniknąć mury plebanii w Haworth. Charlotte dużo ukryła, zarówno w swoich książkach jak i w życiu; chciała, aby myślano inaczej, chciała, aby...
W rzeczywistości nie ułożyło się jej tak jak tego oczekiwała, ułożyło się inaczej, ale w swoich dziełach, zwłaszcza w tym, dopisała to czego życie nie chciało jej dopisać, stworzyła książkową szczęśliwą rzeczywistość, ofiarowując ją później swoim czytelnikom.
"Villette" otoczone jest jakąś niewidzialną mgiełką, czymś nadnaturalnym, czymś czego opisać się nie da, jakimś spokojem, jakąś ciszą, wszystko biegnie takim wolnym rytmem, nie przyśpieszając nawet na moment, ani na sekundę, tylko tak sobie biegnie, powolutku, melancholijnie. Czasami doprowadza to człowieka do szału. Czasami ten człowiek wybucha. I czasami ten człowiek krzyczy do tego małego, truchtającego duszka - rusz się wreszcie! Ale on - nieee, nie ruszę się. Robi na przekór i, o ile jest to możliwe, rusza się jeszcze wolniej.
Wielu skarży się na tę powolną akcję, ale mi ona nie przeszkadzała aż tak bardzo, przyzwyczaiłam się po pewnym czasie. Ostatecznie to prawie siedmiuset stronicowe tomiszcze oferuje bardzo wiele, pokazuje, że aby dostać malutką czerwoną wisienkę, trzeba najpierw zjeść cały tort. Zawsze najlepszy jest ten czas oczekiwania.
W tym miejscu nie wiem co jeszcze mogę dodać. Nie chcę być tak przyziemna i pisać o rzeczach, o których zawsze w recenzjach się pisze, bo po co? W końcu to Charlotte Brontë. Wszystko co napisała ona, okazuje się świetne. Jeśli tak jak ja kochacie XIX wiek, to ilość stron nie będzie Wam straszna, pochłoniecie książkę w zastraszającym tempie i szepniecie - naprawdę? To już koniec?
Wydawnictwo: MG
Stron: 690
Przeczytane: 20.02.2014r.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz oraz okazane mi zaufanie serdecznie dziękuję wydawnictwu MG
Chyba jednak najpierw sięgnę po coś innego tak uwielbianych przez Ciebie sióstr Bronte :D
OdpowiedzUsuńSzczerze to mnie ilość stron przeraża :P Jeszcze nie wiem, czy kocham XIX wiek, ale mam nadzieję, że w końcu się przekonam :)
Na początek najlepsza Jane Eyre, aczkolwiek ja najbardziej kocham Wichrowe Wzgórza. <3
UsuńJeśli idzie o siostry Bronte to przeczytałam jedynie "Wichrowe wzgórza", które po-ko-cha-łam. "Jane Eyre. Autobiografia" czeka na półce, już niedługo zacznę ją czytać. "Villete" też mam w planach :) Świetna recenzja ;)
OdpowiedzUsuńJa Jane na początku nie doceniłam, ale jak przeczytałam biografię Ostrowskiego to wiele do mnie dotarło i od tamtej chwili JE uwielbiam, chociaż nie tak jak WW. <3 Dziękuję! :*
UsuńOsobiście wolę współczesność, dlatego obawiam się, że nie doceniałbym należycie tej książki.
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie również jej objętość. Na razie nie mam czasu na takie obszerne tomiszcza.
Hm, może kiedyś jeszcze przekonasz się do tego typu literatury. ;)
UsuńPrzede mną jeszcze kilka książek Charlotte Brontë, a i tę mam w planach. Na następnych książkowych zakupach muszę wreszcie pomyśleć o jakiejś książce tej autorki :)
OdpowiedzUsuńNa początek najlepsza Jane Eyre, sama zaczynałam od tej powieści. :-)
UsuńNie czytałam żadnej ksiązki tej Bronte, ale wszystko jeszcze przede mną. Tą pozycję mam oczywiście w planach
OdpowiedzUsuńOby jak najbliższych. :)
UsuńJa chyba już pisałam, że czekam sobie na odpowiedni czas? Bo owszem, Charlotte, Virginia Woolf mówi, że to najlepsza jej książka, ale na razie nie po drodze mi do tego. A jest książka w bibliotece, kiedyś sięgnę, na razie się nie śpieszę...
OdpowiedzUsuńJa nie śpieszę się do Lokatorki, chcę ją sobie zostawić na później, bo to tym samym ostatnia nieprzeczytana jeszcze przeze mnie powieść sióstr. :-)
Usuń700 stron brzmi groźnie, bo jakkolwiek przeczytałam jakieś 600 stron pzw od zeszłego piątku to jednak chyba nie będzie porównaniaa ;p ale spróbujemy zobaczymy, mam nadzieję że mi się spodoba jak inne ich powieści :D
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Ci się spodoba, a ponad 1000 stron PZW nie brzmi groźnie? No ale faktycznie, bez porównania. :>
UsuńWidziałem książkę wczoraj w Empiku, jest na promocji, chyba tej 2+1 :-) Porządna cegła w twardej oprawie, kusząco się prezentowała :-)
OdpowiedzUsuńteż ją widziałam właśnie i jutro wybieram się do empiku, żeby na spokojnie się jeszcze porozglądać bo jest tyyyle książek, które chciałabym mieć! :) zdecydowanie za duży wybór :D
UsuńO tak, wszystkie książki wydane przez MG w twardej oprawie prezentują się rewelacyjnie i dumnie stoją na półce. ;)
UsuńJa staram się omijać ostatnio księgarnie, bo jak wejdę, to już nie wyjdę z pustymi rękami, a mój portfel za bardzo na tym cierpi, trzeba go oszczędzać czasami. :D
Ja jestem w trakcie czytania książki "Lokaorka Wildefell Hall" jest cudowna ! <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa pozostałych książek sióstr Bronte ;)
Mój egzemplarz Lokatorki czeka na półce od świąt, jednak jeszcze trochę sobie poczeka, bo chcę odłożyć lekturę na inny moment. :D
UsuńJestem ciekawa tej książki, więc się z pewnością na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńZ pewnością zwrócę uwagę na tę książkę, ale na razie nie mam ochoty na ten styl pisma literackiego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
W takim razie czekaj na odpowiednią chwilę. :)
UsuńUwielbiam Jane Eyre i tylko tę historię znam. Wichrowe wzgórza mam w planach. Ciekawi mnie twórczość sióstr Bronte (czyli między innymi polecane przez ciebie Villette) i mam nadzieję, że uda mi się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńWW według mnie znacznie lepsze niż JE. Polecam gorąco. :)
UsuńMożliwe, że kiedyś i ta książka wpadnie w moje ręce, a tymczasem zabiorę się raczej za inne powieści sióstr Bronte. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje wrażenia. :)
Usuń690 stron-sporo, ale czuję się zachęcona, podoba mi się ta książka.
OdpowiedzUsuńNie byłabym sobą gdybym nie zapytała:
Aaaaaaaaa, co to za zmiany? Dodam, że korzystne! Chociaż ja wolę dodatki po prwej stronie, a nie po lewej, ale to kwestia gustu :)
Podoba mi się tło i nagłówek - dobrze, że rozjaśniłaś je innymi kolorami, bo byłoby za smutno. Podoba mi się tutaj :)
UsuńZmiany trwały cały wczorajszy dzień, nie masz pojęcia ile czasu się z tym męczyłam, normalnie wieczorem padłam :/ Ale grunt, że się podoba. :D A za nagłówek to podziękowania dla Karoliny Pająk, bez niej nic bym nie zrobiła. ;)
UsuńTo jest bardzo czasochłonne. Sama u siebie zmieniałam kilka miesięcy-co chwilę coś, ale już nie zmieniam i nie zamierzam przez dłuższy czas.
UsuńJak weszłam na bloga, to nie wiedziałam, czy jestem pod dobrym adresem :D
OdpowiedzUsuńŁadnie tu :)
A jeśli chodzi o książkę - wolna akcja akurat w tym wypadku wcale by mi nie przeszkadzała :)
Ahahaha, bardzo się cieszę, że Ci się podoba. :D
UsuńPrzyznam się szczerze, że jakoś nie zdarzyło mi się sięgnąć po jakiekolwiek z dzieł sióstr Bronte. Może to się kiedyś zmieni, ale na pewno nie w najbliższym czasie (po moim pokoju walają się sterty nieprzeczytanych książek).
OdpowiedzUsuńAch, zmieniłaś szablon! Muszę powiedzieć, że nagłówek jest świetny, jeśli chodzi o tło, to trudno powiedzieć - może trochę gryzie się z nagłówkiem, ale przecież to Twój blog :)
Gnom
Skąd ja znam ten problem, mój pokój też jest ich pełen. ;)
UsuńTak miało być, ten wygląd reprezentuje "artystyczny nieład", a nagłówek to zasługa Karoliny. :>