poniedziałek, 17 lutego 2014

Magiczny kącik - na te i inne tematy

Trzy słowa, a mianowicie - "Śniadanie u Tiffany`ego" obijały mi się o uszy tyle razy, że aż doprowadzało mnie to czasami do szału. A dlaczego? Dlatego, że nie oglądałam jeszcze filmu, proste i logiczne. Także gdy Mery wyznaczyła mi pełną i obszerną listę "oczopatrzałek"*, które Kinga koniecznie powinna obejrzeć, a ta produkcja znalazła się na niej, jak najszybciej zabrałam się do dzieła!

"Śniadanie u Tiffany`ego" to amerykańska produkcja z 1961 roku, oparta na podstawie książki Trumana Capote z 1958 o tym samym tytule, której oczywiście nie przeczytałam.

O filmach pisać nie potrafię, ale wynika to pewnie z faktu iż tak mało ich oglądam, więc swoje zdanie wyrażę w punktach, krótko i na temat:

a) wprost ubóstwiam Audrey Hepburn za rolę Holly, w którą się wcieliła i zrobiła to znakomicie, z taką lekkością, zaangażowaniem, zupełnie jakby nie była to zwykła gra aktorska, tylko coś znacznie więcej, 
b) nie polubiłam Pepparda, nie wiem sama dlaczego, ale jakoś mi tak przeszkadzał... tak, wiem, to dziwne stwierdzenie, bo przecież jego rola była tu znacząca,
c) wciągnęłam się w oglądanie po zaledwie pięciu minutach, a to nieczęsto mi się zdarza,
d) rozbawiła mnie scena kradzieży w sklepie, sama nie wpadłabym na tak genialny pomysł, ciekawe czy w rzeczywistości by wypaliło (ja nic nie sugeruję!),
e) ach, i ta piosenka - Moon River - podziałała na mnie niezwykle uspokajająco, a to w ostatnim czasie okazuje się bardzo przydatne,
f) film na jeden wieczór na pewno odpowiedni, bo ma miłe, romantyczne zakończenie, aż chce sie więcej, 
g) postaram się go chyba w najbliższym czasie obejrzeć jeszcze raz, bo mam taki dziwny zwyczaj, że w pełni rozumiem to co oglądam dopiero za drugim razem. 

Podsumowując
"Śniadanie u Tiffany`ego" jest "oczopatrzałką" bardzo miłą, zgrabną, przyjemną i lekką. Poleca się ją zwłaszcza płci pięknej, bo ta druga płeć raczej nie znajdzie w niej upodobania, choć zawsze znaleźć się mogą wyjątki.

* - oczopatrzałka - film; określenie wymyślone przez Kingę G. 

28 komentarzy:

  1. Film oglądałam jakiś czas temu i bardzo mi się podobał.Teraz mam w planach przeczytać książkową wersję tej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, jeśli będzie ku temu możliwość. ;33

      Usuń
  2. Oglądałam kawałek, ale byłam bardzo młoda. Bardzo chętnie obejrzałabym tę oczopatrzałkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oglądałam jeszcze za nastolatki, może kiedyś się jeszcze skusze :) książki raczej nie przeczytam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponowne oglądanie na pewno okaże się bardzo przyjemne. :-)

      Usuń
  4. Ja chyba też jeszcze nie oglądałam i na razie nie mam zamiaru, bo nie przepadam za takimi filmami, ale może kiedyś... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ten akurat film mógłby Ci się spodobać. :))

      Usuń
  5. Oglądałam, niestety, tylko drugą połowę filmu, bo akurat tak trafiłam w telewizji (mój internet nie nadaje się do tego, aby oglądać filmy:() Muszę przyznać, że ta druga połowa przypadła mi do gustu, chociaż z wielką chęcią obejrzałabym od początku, kiedy nadarzy się okazja na pewno to zrobię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kiedyś musiałam się męczyć z takim internetem, więc wiem jak to jest, masakra, bo mój jeszcze nie chciał otwierać żadnych stron, albo ładowały się one 15 minut. :<

      Usuń
  6. Też już wiele razy słyszałam ten tytuł, jednak nie miałam okazji go zobaczyć. Postaram się go kiedyś obejrzeć, jednak moja lista oczekujących filmów jest tak długa (a ostatnio bardzo rzadko je oglądam), że nie wiem kiedy będę miała na to okazję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo rzadko coś oglądam odkąd zaczęłam czytać książki. :)

      Usuń
  7. Uwielbiam ten film (ten sam plakat, który masz jako pierwsze zdjęcie wisi u mnie w pokoju :)) ale polecam Ci inne filmy z Audrey, które chyba bardziej mi się podobały (są naprawdę rewelacyjne!!) "Szarada" oraz "Jak ukraść milion dolarów". Polecam są świetne naprawdę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to świetnie, postaram się obejrzeć jak najszybciej. ;33

      Usuń
  8. "Oczopatrzałka" - piękne określenie. Film mam w planach już od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie oglądałam, ale nie dawno leciał chyba na TVNie, w sumie mi też obija sie o uszy, a do tego taka piękna aktorka. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, naprawdę? Nawet nie wiedziałam, ja oglądałam na komputerze.
      Potwierdzam, zazdroszczę Audrey takiej urody. :o

      Usuń
  10. Filmu jeszcze nie znam. Może się to wkrótce zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój ukochany film. Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda by było nie zostawić komentarza, szczególnie, że przecież film jest świetny (serio, nie wiem, dlaczego nie dali tu Oscara Audrey, tylko za Rzymskie wakacje, serio,serio - może dlatego, że nie oglądałam "Matek i córek"). Problem jest w tym, że zgadzam się zupełnie ze wszystkim, co powiedziałaś.
    Paul - Audrey tylko raz dostała faceta miłego, ładnego i pasującego do filmu. W "Dwoje na drodze". Inni kompletnie nie pasowali, nawet Grant (Szarada) i Peck (Rzymskie wakacje) - przystojni, ale już wtedy mieli za dużo lat. Szczególnie Cary.

    Z opowiadaniem Capote'a jest odwrotnie niż z filmem. Za każdym razem kochasz je coraz bardziej. Film jedynie wydaje się coraz bardziej sympatyczny, przy każdym oglądaniu.
    Ulubiona scena - jednak gdy Holly jest upita, jest najbardziej rozbrajająca. Zwłaszcza w barze. :D (No i ta scena z zaspaną Holly - lubię, lubię, bardzo lubię. Zresztą, ta z tym takim szukaniem buta, też fajne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądałam ani Rzymskich wakacji, ani Szarady, Dwoje na drodze też nie, a co dopiero Matki i córki, serio, oj serio, w jakim ja świecie żyję :?

      Nie wiedziałam, że czytałaś to opowiadanie, w takim razie i ja muszę nadrobić zaległości. :> O tak, jak Holly jest upita to rozbraja człowieka. :D

      Usuń
  13. Ja również uwielbiam tę aktorkę - to klasa sama w sobie, zawsze piękna i elegancka. Nic tylko brać za przykład. A "Śniadanie" oglądałam i czytałam
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Wstyd się przyznać, ale nie oglądałam tego filmu. Chyba, że nie pamiętam.. Po twojej opinii stwierdzam, że muszę to jak najszybciej nadrobić. Może nawet w ten weekend.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oglądałam i kocham ponad wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oglądałam kilkukrotnie :) Lubię Hepburn za tą i za rolę w "Sabrinie", ma w sobie taką lekkość, jak sama zresztą napisałaś :) A sceny z kotem rudzielcem są świetne :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz.
Proszę o zachowanie kultury.
Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga_godowska@wp.pl lub kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!