niedziela, 2 lutego 2014

"Buszujący w zbożu" - J. D. Salinger

"Lepiej nic nikomu nie opowiadajcie. Bo potem zaczniecie tęsknić."


"Buszujący w zbożu", czyli książka dla buszujących, buntujących się szajbusów, o której każdy szanujący się mól książkowy słyszeć musiał. Powieść opowiadająca o młodzieży, dla młodzieży i przez młodzież czytana. Opublikowana po raz pierwszy w 1951 roku, od razu wzbudziła mnóstwo kontrowersji. Albo się ją kocha, albo nienawidzi. Ja jestem tak pomiędzy. 

Jako, że egzemplarz, który wypożyczyłam z biblioteki nie zawiera pobieżnego, zachęcającego do przeczytania, opisu fabuły, tak naprawdę czytałam tę książkę w ciemno. I szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś zupełnie innego, niestety, troszeczkę się zawiodłam...

Głównym bohaterem jest Holden Caulfield, który po raz kolejny zostaje wyrzucony ze szkoły, tym razem z Pencey, prywatnego liceum w Agerstown, w Pensylwanii. Jednak postanawia nie czekać do wiekopomnej środy, kiedy to ma znaleźć się w domu i ucieka w środku nocy, aby przez parę dni "buszować" po Nowym Jorku.    

Pierwszym co rzuca się w oczy, jest styl jakim posługuje się Salinger, odczułam go miejscami jako bardzo kanciasty i wymuszony, jednakże przez większość czasu był po prostu przyjemny w odbiorze. Nawet wulgaryzmy, w które tekst obfitował mnie nie drażniły (co zdarza się niezwykle rzadko!), ale to pewnie dlatego, iż były odpowiednio dopasowane do sytuacji i dzięki temu wypadały bardzo naturalnie.

Zdumiewa mnie to, w jaki sposób autor wykreował postaci, nawet te które pojawiają się na chwilę łatwo zapamiętać, a większość z nich wydaje się pełna życia i energii, co oczywiście sprawia, że lektura staje się miła, lekka i przyjemna. Najbardziej upodobałam sobie Jane, której niestety tak naprawdę poznać nie było mi dane, czytałam tylko o tym jak wspomina ją Holden. Wkurzyłam się na niego, ponieważ co parę stron stwierdzał, że powinien do niej dryndnąć, po czym oświadczał, że nie ma nastroju. I tak było dosłownie za każdym razem! Możecie sobie tylko wyobrażać, jak bardzo mnie to irytowało.

Poza tym, zawsze myślałam, że "Buszujący w zbożu" opowiada o miłości i o wolności, a co za tym idzie, o buncie. Miłości nie było, wolność była, ale w kwestii buntu to bym się kłóciła. Spodziewałam się czegoś więcej po książce tak przez niektórych doszczętnie zjechanej i znienawidzonej, a przez innych uwielbianej, a nawet kochanej. Choć może to też wynikać z faktu, że żyjemy teraz w innych czasach i to co ludzi szokowało 63 lata temu, nas już nawet nie dziwi. Mimo wszystko, "Buszującego w zbożu" będę wspominać jako miłą i niezobowiązującą lekturę, dającą chwilę wytchnienia i możliwość złapania świeżego powietrza. Zapraszam Was do "pobuszowania" razem z Holdenem.

Wydawnictwo: Albatros
Stron: 304
Przeczytane: 01.02.2014r.
Moja ocena: 7/10

38 komentarzy:

  1. Książkę bardzo miło wspominam, ale dzieło to to nie jest:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ją mam na półce od dłuższego czasu, jednak ilekroć zabieram się do czytania, to coś mnie odpycha i odkładam książkę z powrotem na półkę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie musisz się w końcu zmobilizować! Też mam taką sytuację z paroma książkami, które już pewnie od roku zalegają na półce, więc doskonale Cię rozumiem. :-)

      Usuń
  3. Kiedyś ją czytałam, lecz już nie pamiętam za bardzo jej fabuły, więc przydałoby się ją odświeżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już raczej do "Buszującego..." nie powrócę. :)

      Usuń
  4. Och,mam olbrzymi sentyment do tego tytułu. Czytałam książkę w gimnazjum, była wtedy moim ulubionym tytułem. Kiedy zainteresowałam się autorem, okazało się, że mieszkał przez kilka miesięcy w moim mieście wojewódzkim - Bydgoszczy. Pracował w rzeźni. Oczywiście można znaleźć tablice upamiętniające jego pomieszkiwanie w Bdg :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie miałam okazji przeczytać:/

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo, widzę, że sięgnęłaś po jedną z pozycji, które niedawno "polecałam" do przeczytania. "Buszujący w zbożu" jest specyficzną książką, i tak jak napisałaś, albo się ją pokocha, znienawidzi, lub właśnie będzie się po środku. Jednakże pozostawia po sobie ślad... Ja, jak przeczytałam ją, to miałam wrażenie, że jest czymś nowym, świeżym i nie przygniata swoją formą. Jak poprzednicy, miło wspominam jej lekturę i wydaje mi się, że gdy sięgnę po nią po raz drugi, to to wrażenie świeżości dalej będzie się nad nią unosić (przynajmniej mam taką nadzieję ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, właśnie Ty mnie najbardziej zachęciłaś do BWZ. :D
      I mam nadzieję, że to wrażenie świeżości będzie Ci towarzyszyć, ja raczej po tę powieść drugi raz nie sięgnę. :>

      Usuń
  7. Mi książka się nie podobała. Strasznie się przy niej męczyłam. Może nie potrafię odebrać sesnu powieści...? Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bywa. Ja też czasami trafiam na książki, które każdemu się podobają, ludzie czytają w nich między wierszami, a ja tam nie widzę żadnego drugiego dna. :P

      Usuń
  8. To była jedna z tych lektur szkolnych, które naprawdę bardzo mi się podobały.
    Mnie książka przypadła do gustu - czytałem ją kilka razy i nadal jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam, ale pewnie w przyszłości przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka leży na półce i czeka na swój czas... W końcu trzeba się za nią zabrać:)

    OdpowiedzUsuń
  11. chętnie przeczytam, mam nadzieję że mi się jednak spodoba : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się podobała, tylko znowuż nie aż tak bardzo bardzo jak chciałam żeby mi się podobała, ale Tobie się pewnie też spodoba. :D

      Usuń
  12. Całkiem niedawno miałam okazje przeczytać i muszę stwierdzić, ze tak jak ty jestem po środku, z jednej strony mi się podobała a z drugiej nie. Akurat dla mnie bohaterzy nie zapadli mi w pamięć, tylko Holden, Jeny (tak, mnie tez nieustannie denerwowało, że do niej nie zadzwonił) i Pheobe, innych niestety nie pamiętam ;/ Może kiedyś jeszcze raz przeczytam "Buszującego..." i odbiorę go w inny sposób, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Holdena tak średnio lubię, znaczy - nic do niego nie mam, aczkolwiek czegoś mi w nim brakuje, tylko nwm jeszcze czego... A Pheobe bardzo udana. :D

      Usuń
    2. Z Holdenem mam to samo, bardzo mieszane uczucia... A Pheobe była chyba najlepszą postacią, miała coś w sobie :)

      Usuń
  13. Kiedyś przeczytałam, a przynajmniej do któregoś momentu doszłam, jednak nie zostawiła we mnie nic, chciałabym wrócić, w ogóle całego tego Salingera zbadać, bo wiem, że ma też inne, ciekawie zapowiadające się tytuły. A z historii Holdena praktycznie nic nie pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innych książek Salingera też jeszcze nie zbadałam, ale będzie trzeba to koniecznie zrobić, może któraś mnie zachwyci... :D

      Usuń
    2. Podobnież ma cudowne, amerykańskie zbiory opowiadań. Chyba na to się najbardziej nastawiam. ;-)

      Usuń
  14. Miło, a nawet bardzo miło, wspominam tę książkę. Dałam jej chyba tyle samo, ale jakoś tak... czytałam ją w ostatnich dniach czerwca, więc kojarzy mi się z ciepłem, wolnymi dniami i długimi wieczorami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo. Ale masz ciepłe wspomnienia, nie to co ja. :o

      Usuń
  15. Jeszcze nie przeczytałam, chociaż stoi na mojej półce:) Myślę że niedługo nadejdzie na nią odpowiedni czas :>

    OdpowiedzUsuń
  16. Zastanawiam się czy zrozumiałaś cały przekaż tej powieści. A jest tu wiele wątków: Holden to młodość, bunt przeciwko systemowi szkolnemu, nałożonym na niego klatkom, a poza tym wieeeele innych spraw - pisałam o nich u siebie.
    http://basiapelc.blogspot.com/2013/06/buszujacy-w-zbozu-jerome-david-salinger.html#more
    Cieszę się, że ją przeczytałaś i jej nie znienawidziłaś, bo jest warta uznania, buziak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zastanawiałam czy dobrze BWZ zrozumiałam, ale wydaje mi się, że tak, po prostu do mnie nie trafił aż tak bardzo jak do innych. A Twój tekst już czytałam, dawno temu. :P

      Usuń
  17. Już od jakiegoś czasu mam ją na oku, może w końcu ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zastanawiałam się nad nią parę razy, ale jak na razie nie wpadła mi w ręce, a mimo wszystko jakoś nie do końca jestem do niej przekonana. Tak więc może kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do przekonania się na własnej skórze. :)

      Usuń
  19. Dobrze wspominam czas spędzony z tą książką. Nigdy takich nie czytałam, więc sądziłam, że raczej mi się nie spodoba, ale jednak coś mnie w niej tknęło..

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz.
Proszę o zachowanie kultury.
Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga_godowska@wp.pl lub kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!