Cała saga „Zmierzch” była dla mnie dość dobrym czytadłem, ale tylko na jeden raz i nie zamierzam do niej wracać. „Drugie życie Bree Tanner” postanowiłam przeczytać jako uzupełnienie. Muszę przyznać, że czytanie tego dodatku jest zbędne, bo jest on tak właściwie o niczym. Praktycznie nic nowego nie wnosi, zakończenie jest znane tym, którzy przebrnęli przez „Zaćmienie”. Jaki w tym sens? Chyba taki, że Stephenie Meyer próbowała dorobić się na sukcesie sagi i tym samym oświadczyć, że „Drugie życie...” jest obowiązkową lekturą dla każdego fana (a raczej fanek) tego cyklu. Cena na okładce, aż razi mnie w oczy – prawie 30 zł., za tak cieniutką książeczkę. Chyba żadna `normalna` osoba nie poleci i nie kupi tejże książki, więc bardzo dobrze się złożyło, że znalazłam ją w bibliotece.
Drugie życie Bree Tanner
to porywająca opowieść na motywach trzeciej części sagi „Zmierzch”. Doskonale łączy tajemnicę, suspens i romantyczną intrygę. Wielbicieli Stephenie Meyer z pewnością zafascynują niezwykłe losy tytułowej bohaterki. Bree stawia pierwsze kroki w złowrogim świecie nowo narodzonych wampirów. Jej zmysły są wyostrzone, ma nadludzkie zdolności, nieograniczoną siłę fizyczną i dręczy ją nieustające pragnienie ludzkiej krwi. Wcielona do przerażającej armii nowo narodzonych przygotowuje się do decydującej walki. Wynik starcia może być tylko jeden...
Ten opis z okładki to chyba jakiś żart. Porywająca opowieść? Mnie ta książka nie zainteresowała, a już na pewno nie porwała. Główna bohaterka to sierota (w nie dosłownym tego słowa znaczeniu), która nie potrafi o siebie zadbać, zupełnie jak Bella. Reszta postaci to niczym nie wyróżniające się kukiełki za których sznurki pociąga Pani Meyer.
Książka byłaby o wiele, wiele więcej zyskała gdyby autorka nie przymocowała tej historii na siłę do „Zmierzchu”, a stworzyła oddzielną powieść o losach Bree w armii nowo narodzonych, bo sam ten pomysł jest bardzo ciekawy. Nigdy nie wybaczę Meyer, że tak (przepraszam za wyrażenie) schrzaniła sprawę i stworzyła świecące się w słońcu wampiry.
Styl autorki pozostawia wiele do życzenia i sprawia, że czyta się bardzo szybko, ale bez żadnej przyjemności. Spodziewałam się czego więcej, zwłaszcza, że mam ochotę przeczytać „Intruza”, który zbiera bardzo pozytywne recenzje.
W sumie "Drugie życie Bree Tanner" to powieść na jeden dzień, dość dobra dla mało wymagających czytelników o, której za parę dni większość już nie będzie pamiętać.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Stron: 195
Przeczytane: 17.05.2013r.
Moja ocena: 3/10
Intruza nie ma co porównywać do sagi Zmierzch. Jest milion razy lepszy. Polecam. "Drugie..." nie czytalam i nie mam zamiaru.
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie "Intruz" może zagości na mojej półce ;)
Usuńprzepraszam, ale.. kim, do cholery, jest Bree Tanner? xd
OdpowiedzUsuńoprócz tego, że nowonarodzoną w armii Wiktorii, bo tego się dowiedziałam w trakcie recenzji. o "Zaćmieniu" coś o niej było, poważnie? zupełnie nie pamiętam!
całą sagę czytałam ale uważam tak jak Ty - to seria na raz. i w związku z tym na żadne dodatki nie miałam ochoty już wcześniej, a teraz - tym bardziej.
O tak było, ale bardzo mało. Ja też nie wiedziałam kim jest Bree dopóki nie zobaczyłam tej książki.
Usuńa ja akurat pamiętałam z nią epizodzik z sagi :D
UsuńTak, cała saga Meyer jest tylko na jeden raz, potem się nudzi. Bo ile można czytac o Belli, która się strasznie nad sobą użala? Ja jakoś "Drugiego życia.." czytać nie zamierzam, bo ta postać mnie wcale nie zainteresowała. Wydaje mi się ze autorka postanowiła kuć żelazo póki gorące i wydać tą powieść, aby zarobić jak najwięcej kasy. Przykra prawda, ale niestety.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z tobą zgadzam. Jak najwięcej kasy i tylko to się liczy, a książka nawet nie jest warta uwagi.
UsuńJa nie czytałam "Zmierzchu" i na razie nie zamierzam, więc po tę książkę pewnie też nie sięgnę. ; )
OdpowiedzUsuńJa próbowałam przebrnąć przez pierwsza cześć ''Zmierzchu'', bezskutecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie prowadzisz bloga, zapraszam na mój(nowa notka, recenzja''Drużyny Pierścienia''. Zmieniłam adres bloga na http://zapach-stron.blogspot.com/
Zapraszam:)
Dzięki, na pewno cię odwiedzę. :)
UsuńMi saga "Zmierzch" się podobała. Mimo wszystkich zarzutów pod jej adresem, z którymi mogę się zgodzić, uważam, że była to przyjemna i bardzo wciągająca lektura. Jednak też uważam, że ta dodatkowa część autorce nie wyszła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://korcimnieczytanie.blogspot.com/
Czytałam, takie sobie. Masz racje, właściwie to nic nie wnosi, jak ma się zbędną 1h w życiu to można przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie zrażaj się tylko leć do biblioteki lub księgarni, bo Intruz jest ŚWIETNY! ;))
Byłam w bibliotece i nie było. :( Ale może niedługo uda mi się kupić ;)
UsuńRzeczywiście niezbyt porywająca powieść. A co do Intruza nie masz co się martwić. Sądzę, że porwie Cię na maksa, tylko będziesz musiała przebrnąć przez bardzo nudny początek (ja podchodziłam dwa razy do tej książki :P). Miłego czytania życzę. :)
OdpowiedzUsuńDzięki, mam nadzieję, że i mnie książka porwie ;)
UsuńCzytałam, mocno przeciętna! W zasadzie nic nie wniosła, okazała się być tylko zbędnym zapychaczem, po który do sklepu polecieli fani Zmierzchu. ;)
OdpowiedzUsuńJa już od dawna miałam ochotę na tę ksiązkę, ale jakoś nie zebrałam się za nią. Zmierzch mi się podobał, jednak jak twierdzicie, ze ksiązka ta nic nie wnosi do serii to chyba sobie odpuszczę. J77
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu sagi Zmierzch postanowiłam, że nigdy więcej nie sięgnę po żadna pozycję pani Meyer. Jak na razie postanowienia dotrzymuję, więc książki nie przeczytam. Ani trochę mnie nie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
im-bookworm.blogspot.com
Ojej! Taka kiepska jest ta książka?... Jakiś czas temu kupiłam ją koleżance (fance Zmierzchu) na urodziny. Troszkę szkoda, że pewnie była nią rozczarowana...
OdpowiedzUsuńTeż mnie ta książka nie zachwyciła, a lubię sagę "Zmierzch". Ja podobnie do Ciebie przeważnie wypożyczam książki z biblioteki, rzadko kiedy je kupuję. Dziękuję za zaproszenie. pozdrawiam również :)
OdpowiedzUsuńKiedy miałam fazę na ,,Zmierzch" książkę bardzo chciałam przeczytać. Jakoś mi się to nie udało wtedy, a teraz prawdę mówiąc, nie bardzo mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZmierzchu nie czytałam i na razie nie zamierzam, więc jakieś dodatki mnie nie interesują, ale szanuję cię, że w ogóle wzięłaś się za pisanie tej recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jaiksiazki8.blogspot.com