niedziela, 16 marca 2014

"W cieniu zakwitających dziewcząt" - Marcel Proust


Nie pamiętam kiedy to się stało. Jak się zaczęło, ani kiedy to sobie uświadomiłam. Nie pamiętam nic oprócz tego, że czytałam. Czasami z przerwami krótkimi, czasami długimi, ale zawsze wracałam. Wracałam i czytałam. Teraz już nie mogę sobie przypomnieć jak przewracałam strony. Nie mogę sobie przypomnieć dlaczego te kartki tak szybko uciekały. Ale wiem, że naprawdę polubiłam twórczość Prousta. 


"W cieniu zakwitających dziewcząt" to druga część quasi-autobiograficznego cyklu Marcela Prousta "W poszukiwaniu straconego czasu", po którą sięgnęłam pełna obaw i jednocześnie pełna nadziei. Obaw, bo wiedziałam, że autor potrafi nieźle wymęczyć swojego czytelnika, a nadziei ponieważ chciałam odkryć to, co było dla mnie niedostrzegalne za pierwszym razem. I cóż, jestem padnięta i nie odkryłam tego co odkryć chciałam. Jeszcze. Nadal mocno wierzę, że trzeci tom pozwoli mi to zmienić. 

Ale tym razem dostałam nieco innego Prousta, choć nadal odmalowującego pięknie życie francuskiego mieszczaństwa; zwracającego uwagę na każdy szczegół, detal, niuans; ukazującego najbardziej wnikliwie relacje międzyludzkie, (i piszę to z bólem serca) ten przynudza, ten rozczarowuje i sprawia, że czytelnik (o ile to możliwe) się z nim kłóci, narzeka, przedrzeźnia jego własne słowa, ale... po pewnym czasie, ten czytelnik dostrzega, że ten nowy Proust pokazuje więcej, pokazuje inaczej i jeszcze bardziej nie liczy się z czasem.
     
To zdecydowanie literatura z najwyższej półki, nie będąca niestety dla każdego. Większość już po piętnastu stronach rzuci tę książkę w kąt i krzyknie, że tego nie da się czytać. Sięgając po dzieło, uznane w powszechnej opinii krytyków za arcydzieło, trzeba mieć czas i chęci, spokój przede wszystkim oraz nieskończone pokłady cierpliwości. Książka jest trudna i ja sama miałam z nią miejscami spore problemy, ale brnęłam uparcie naprzód i dobrnęłam do końca, a teraz mogę być z siebie dumna. 

Lubię twórczość tego pisarza za to, że jest inna. Wyróżnia się. Brakuje w niej jakiejkolwiek akcji. Brakuje dialogów. Jest stanowczo za dużo wyrazów. Wszystko jest zbyt rozwlekłe i melancholijne. Szczegółów też jest przesyt. Ale, powtarzam, naprawdę lubię. Za niepowtarzalny klimat, czasami przynudzający, ale też w jakiś sposób szalenie interesujący. I za to, że czasami trafię na zdanie, które przemówi bardzo głęboko do serca, tam gdzie ciężko trafić. Ale też w wielu kwestiach mogłabym podyskutować, bo się po prostu nie zgadzam. 

Polecam tylko najbardziej wytrwałym. Najbardziej spokojnym i pragnącym zatopić się we wspomnieniach. 

Za egzemplarz oraz okazane mi zaufanie serdecznie dziękuję wydawnictwu MG  

11 komentarzy:

  1. nie znam twórczości tego pisarza, i nie wiem czy poznam - bo pisze nie w moich klimatach literackich :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę się boję tego spotkania, bo tak jak mówisz - pierwszy tom bardzo mnie wymęczył. Ale to jest tak piękne, że ten masochizm jest uzasadniony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie bój się, zobaczysz, że wszystko pójdzie dobrze. ;)

      Usuń
  3. "Większość już po piętnastu stronach rzuci tę książkę w kąt i krzyknie, że tego nie da się czytać." - to ja :3 (tak przypuszczam xd)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie o niej napisałaś i bardzo mnie do niej zachęciłaś. Lubię takie klimatyczne i niespieszne lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jestem pewna, że komu jak komu, ale Tobie twórczość tego pisarza na pewno przypadnie do gustu. :)

      Usuń
  5. Nie znam jeszcze tego autora i chcę się zmierzyć z jego prozą. Ciekawi mnie jego język i pomysł na całą historię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak mi się trafi okazja to przeczytam pierwszy tom, bo tematyka powinna mi się spodobać, ale to w wakacje, bo szybko to ja nigdy nie czytam, a co dopiero w roku szkolnym xdd

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest to książka, którą muszę przeczytać i przeczytam na pewno. Aktualnie nie jestem na nią gotowa, ale mam nadzieję, że do wakacji się to zmieni. Więcej czasu będzie, a poza tym muszę poćwiczyć cierpliwość, bo pod koniec lipca będę opiekunką na rekolekcjach przez 9 dni dla dzieci ze szkoły podstawowej, a dla nich trzeba mieć wielką cierpliwość :P
    I ślicznie napisałaś o tej książce. Prześlicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam taką nadzieję, na czytanie Prousta trzeba wybrać sobie odpowiedni moment. :) O tak, już to sobie wyobrażam, takie dzieciaki najbardziej rozrabiają, życzę powodzenia. :D

      Usuń
  8. Ostatnio się zastanawiałam, czy ją kupić ;D
    Ale chyba się skuszę na nią :)
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz.
Proszę o zachowanie kultury.
Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga_godowska@wp.pl lub kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!