Zaczęło się niewinnie, spokojnie, ale i głupio trochę. Jak tani romans. Za szybko to wszystko. Zero wytchnienia, brakuje powietrza, więc krzyczę - wolniej! Co tak pędzisz ty naiwna książko? Spokojnie, powtarzam. Zastanów się trochę, co robisz ty nierozumna dziewczyno!
Idioci. Brakuje słów.
Psuje się wszystko, nic mi już nie pasuje, ciskam książkę w kąt, nie chcę czytać dalej, biorę co innego, zatracam się w innej historii.
Ale wracam, wracam niedługo. I znowu czytam, znowu narzekam, znowu się wściekam...
Pani de Winter staje się inna, mniej wkurzająca. Ale pan de Winter taki jakiś, bezosobowy. I ta miłość... bez emocji, zero niczego, puste to takie, nierzeczywiste, jak bańka mydlana, sekundę przed pęknięciem. A na okładce jest napisane, że to wielka miłość, może i wielka, ale sztuczna. Nie dla mnie taka miłość. Znowu się irytuję. Patrzę więc znowu, na okładkę, okazuje się, że to historia wielkiej nienawiści. Rzeczywiście. Ta nienawiść wprost wypływa z kartek. Podnosi się do góry, do góry, do góry... Wybucha w pewnym momencie. Nic jej już nie powstrzyma.
Aż w końcu przestaję narzekać. Nie zauważam niedoskonałości. Kwestia przyzwyczajenia?
I zatracam się w ten niebiański sen, tylko po to żeby zapomnieć o całym świecie. Taki piękny, cudowny.
Zatracam się w te magiczne opisy.
Zatracam się w sny, tajemnicze, niedoskonałe, o Manderley.
O pani de Winter, panu de Winter.
O Dolinie Szczęścia.
Widzę Manderley.
Widzę domek nad morzem.
Widzę to. Czuję.
Zatracam się w ten klimat.
Poznaję panią Danvers. Ja także jej nienawidzę.
Ale niektórych lubię. Nie zdradzę. Sami ich poznajcie.
Pamiętam.
O Rebece przede wszystkim.
Rebeka. Rebeka. Rebeka. Rebeka. Rebeka. Rebeka.
Przypominała żmiję.
Przyniosła tylko ból i cierpienie.
Ale, no tak, każdy był pod jej urokiem.
Zabijała jadem.
To był jej ostatni żart. Ostatni dowcip.
Jest wszędzie.
W pokoju. W hallu. W buduarze. W jadalni. W s z ę d z i e. Po prostu.
Biorę do ręki jej pióro. Siadam na jej miejscu.
Teraz ja jestem panią de Winter. Bal na moją cześć. Ja jestem panią tej posiadłości. Jej posiadłości.
Jej cień cały czas unosi się nad nami.
Nie daje nam spokoju.
On nadal ją kocha.
Później...
Szokuje prawda.
Szokuje.
Na stronie 4,2,8 się budzę.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 428
Przeczytane: 10.11.2013r.
Moja ocena: 8/10
Jeju dziewczyno jak Ty świetnie piszesz :D Recenzję czytałam z zapartym tchem :D
OdpowiedzUsuńWidzę przesadę. :P
UsuńCiekawe, ciekawe :D Pisz coś takiego częściej :D
OdpowiedzUsuńJuż wiem, że muszę przeczytać tą książkę :D
Postaram się. :)
UsuńPolecam, książka warta uwagi.
Tak, recenzja w bardzo oryginalnej formie, nie da się ukryć :)
OdpowiedzUsuńO to chodziło, lubię się wyróżniać. :)
UsuńBardzo mi się podoba taka forma recenzji;) Czekam na kolejne. Co do samej książki na razie spasuje, gdyż jestem zawalona innymi powieściami.
OdpowiedzUsuńCieszę się, niedawno wpadłam na taki, nieco dziwny pomysł i napisałam. :)
UsuńRozumiem, ale i tak polecam, może w przyszłości, przez przypadek sobie o "Rebece" przypomnisz. :)
Fajna recenzja, taka... inna. ;p "Rebeckę" jak na razie i tak nie przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Ty się lepiej bierz za "Przeminęło z wiatrem" i kończ te "Papierowe miasta", bo chcę przeczytać Twoją recenzję!
UsuńPo pierwsze: "W tym tygodniu na pewno nie skończę "Papierowych miast", bo mam za dużo nauki. :/ a po drugie: przed "Przeminęło z wiatrem" muszę przeczytać jeszcze jedną książkę. :)
UsuńNo wiem, wiem, ale ucz się ucz, nauka to potęgi klucz :P
UsuńCwaniara z Ciebie, jeszcze jedną książkę przed "Przeminęło z wiatrem"? Skandal. :D
A jak kluczy nazbierasz to woźną zostaniesz, co? ;p
UsuńNie żadna cwaniara, tylko egzemplarz recenzencki, a takowe mają u mnie pierwszeństwo. :D
Nie mądrzyj się tak. :P
UsuńO który egzemplarz recenzencki chodzi?
Hahaha. :D
Usuń"Mrówki w płonącym ognisku." :)
nie slyszalam o tej książce, ale skoro wywołała w tobie takie emocje, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńKoniecznie. ;)
UsuńO, więcej takich recenzji ;) Ostatnio mam dość czytania przydługich tekstów... Za to twoją opinię czytało mi się bardzo przyjemnie i chętnie sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuńSięgaj jak najszybciej! :)
UsuńJa ostatnio też mam dosyć czytania "tradycyjnych" recenzji. :-)
Bardzo oryginalna recenzja. :D Muszę przyznać, że troszkę mnie zaciekawilaś:)
OdpowiedzUsuńO to chodziło! A skoro udało mi się Ciebie zaciekawić, to mam nadzieję, że przeczytasz. :-)
UsuńZafascynowana recenzją, a zarazem samą książką. Zaintrygowana, sama nie wiem, chyba trzeba przeczytać, żeby przekonać się skąd u Ciebie takie emocje. I oczywiście móc je doświadczyć, również :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pamiętaj tylko, że na początku nie były to pozytywne emocje, dopiero później się to zmieniło. :)
UsuńŁadnie, ładnie wyszło. Zresztą, wiadomo, jak inaczej, to nie może być źle ;)
OdpowiedzUsuńA sama książka już od dawna w planach, tylko jak zwykle nam nie po drodze...
Rozumiem Cię doskonale, ja także mam tyle książek w planach, z którymi non stop się mijam. :)
UsuńJedna z najlepszych recenzji, jakie czytałam, a naczytałam się ich dość sporo ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta książka będzie w bibliotece :)
Zamurowało mnie jak przeczytałam pierwsze zdanie Twojego komentarza. O.o
UsuńTeż mam taką nadzieję. :)
Wyszła z tego ciekawa recenzja. ;) O "Rebece" już kiedyś słyszałam, może po nią sięgnę, jeśli będę miała okazję.
OdpowiedzUsuńRaz jeszcze gorąco polecam i dziękuję. :)
UsuńKingo jak zwykle zaszalałaś ze swoim morzem odczuć, poczułam się przez nie porwana, niemal podtopiona. A ta książka to mój must read od lat. Przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńJak zwykle? haha :D
UsuńCzytaj, czytaj, jak najszybciej!
Nie wierzę w to, co widzę <3 Myślałam, że tylko ja chcę to przeczytać :D Nawet dzisiaj w antykwariacie kupiłam egzemplarz i mam zamiar się za niego zabrać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Oczywiście, że nie tylko Ty. :) Oo. Ja też chciałabym mieć swój własny, no cóż, może uda mi się kiedyś zakupić. :>
UsuńNieco inna forma recenzji, ale mi się podoba. Oryginalnie przede wszystkim. :)
OdpowiedzUsuńA co do książki - brzmi interesująco, ale jeśli przeczytam to raczej nie w najbliższym czasie.. ;)
No trudno, przeczytaj jak będziesz miała czas. :>
UsuńO książce nie słyszałam, ale taka oryginalna, a przede wszystkim ciekawa forma recenzji - zachęca!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze, że zachęca! :)
UsuńŚwietna recenzja!
OdpowiedzUsuńDziękuję. :>
UsuńPomysł na recenzję rzeczywiście ciekawy.
OdpowiedzUsuńCo do książki- nie czytałam, ale oglądałam film i to chyba paręnaście razy. Swego czasu często w telewizji był, podzielony na dwie części, a trzy tygodnie po im zawsze puszczali ''Sisi''.
Ja filmu jeszcze nie oglądałam, ale może w najbliższym czasie to zrobię, oczywiście jak znajdę czas. :)
UsuńOryginalna recenzja. Gratuluję. :)
OdpowiedzUsuńDo książki się przymierzam. Polecam też film - jak dla mnie, świetny.
Dziękuję. :) Postaram się obejrzeć. :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać! :) Zapowiada się bardzo ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńPolecam. :-)
UsuńRecenzja ciekawa, ale jakoś tak... niczego nie dowiedziałam się o fabule i tego mi zabrakło. Lubię jednak wiedzieć z jakim gatunkiem mam do czynienia. Wspomniałaś tylko o "romansie" na samym początku, ale chyba w negatywnym znaczeniu;)
OdpowiedzUsuńNie lubię zdradzać fabuły, a jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, czyli na przykład o czym jest treść i takie tam, to zawsze możesz wejść na stronę wydawnictwa (http://www.proszynski.pl/Rebeka-p-388-.html), lub na stronę danej książki na lubimyczytać.pl :) Ja zawsze boję się, że za dużo zdradzę w swojej opinii i później czytelnicy mogliby mi mieć to za złe. A gatunek, hm, romans, kryminał trochę, a przede wszystkim literatura wiktoriańska. :)
UsuńA pewnie, że mogę wejść na stronę wydawnictwa, ale tam zazwyczaj opisy są w samych superlatywach, a mi bardziej zależy na realnym stanie rzeczy:)
UsuńO, literatura wiktoriańska - teraz mnie zaciekawiłaś:)
Podałam Ci link, tam jest tylko opis fabuły. :)
UsuńO matkomatkomatkomatko. Jaka recenzja *.* Najlepsza. :) I zaczęłam czytać romanse. Głupia Ja. Pewnie będę za dużo potem oczekiwała :) Więc muszę zapolować na tę książkę :D
OdpowiedzUsuńOo. Ja też właśnie zaczęłam czytać romanse i już sobie wyobrażam nie wiadomo jak świetlaną przyszłość. *.*
UsuńBrzmi intrygująco.
OdpowiedzUsuńI taka ta książka jest - intrygująca. :)
UsuńPrzymierzam się do niej od jakiegoś czasu, a Twoja recenzja- Bajeczna!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńCiekawa, oryginalna i zachęcające recenzja - podoba mi się. :) Do tej pory Rebeka po cichutku przemykała tylko przez moje myśli, by następnie z nich zniknąć, ale teraz po przeczytaniu Twojej bijącej od emocji opinii muszę ją poznać. I to jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo się cieszę, zachęcam, czytaj jak najszybciej! :)
UsuńWedług mnie książka jest niezła, a zachowanie De Wintera przecież wynikało z wiadomo czego. Nie mniej jednak o wiele bardziej podobał mi się film, miał swój klimat i wydarzenia był w lepszej kolejności niż w książce. Książka nie ma aż takiego czaru jak film.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, fajne urozmaicenie :)
OdpowiedzUsuń