Tak beznadziejnie słodka...
Delikatna, tak bardzo...
"Wciąż coś się łamie, coś pęka. Pękają szyby, napięte liny, naciągnięte struny. Pękają pąki na drzewach. Można złamać przepis, szyfr i słowo. Przełamać pierwsze lody. Można łamać sobie język i głowę. Słyszy się złamane głosy, widzi złamane barwy. Pękają okowy, ale także ludzie, kiedy złamać ich opór."
Rodzice oczekujący narodzin dziecka mają tylko jedno życzenie: żeby było zdrowe. Charlotte i Sean O`Keefe także wybraliby zdrowie dla swojej córki - gdyby tylko mogli. Nie mieli jednak takiego wyboru, ich życie stało się pasmem bezsennych nocy, rosnących długów. Zupełnie nieoczekiwanie stają przed pytaniem: a gdyby o chorobie Willow było wiadomo odpowiednio wcześnie? Czy zdecydowaliby się na usunięcie ciąży?
Jestem przekonana, że większość czytelników zgłębiając treść "Kruchej jak lód" płakała rzewnymi łzami, ubolewała nad nieszczęściem, rozwodziła się nad ideą tejże książki, przeżywała głębokie refleksie i .. tak dalej. W tym miejscu, przepraszam wszystkich fanów, ale to nie moja wina, że jestem tak cholernie nieczuła i - naprawdę - żeby poruszyć moje serce trzeba wiele, Jodi Picoult niestety się to nie udało.
Co nie zmienia faktu, że nie było mi przykro i smutno, bo było, w niektórych momentach...
Zwłaszcza, że powieść od samego początku przepełniona jest bólem, cierpieniem i ciągłym strachem. Można by rzec, że autentycznie wszystko się sypie, żeby zaraz, na sekundę, chwilę, znów złożyć się pięknie w całość, a wtedy, od początku to samo. Myślałam, że Jodi Picoult wplecie w treść więcej momentów, przy których czytając, można byłoby się uśmiechnąć, tak po prostu. A tutaj, bite 600 stron to pasmo nieszczęść.
Podobało mi się (i to bardzo!) jak autorka wykreowała bohaterów.
Żyją na tych kartkach, widać ich łzy i ból serca. Można dostrzec wyraz zawziętości na ich twarzach. Można podzielić ich smutek. Można zobaczyć jak powoli rozpadają się na kawałki. Ich serca pękają.
A język, ach!, piękny taki, odpowiednio wyważony. Lekki, tak szybko się dzięki niemu płynie. Nim zdążyłam się obejrzeć, byłam na ostatniej stronie, przebiegałam wzrokiem ostatnią linijkę. Zakończenie; niespodziewane, zaskakujące, to pewne. Żaden czytelnik się chyba tego nie spodziewał... Skąd taki pomysł?
"Krucha jak lód" to wyjątkowa powieść, rzadziej spotykana, ale warta uwagi, warto poświęcić jej czas, przeanalizować, zrozumieć i wyciągnąć wnioski, chociaż nie wydaje mi się, aby do każdego trafiła, ale większość znajdzie w niej cząstkę siebie.
Wydawnictwo: Pruszyński i S-ka
Stron: 613
Przeczytane: 16.11.2013r.
Moja ocena: 8/10
Według mnie świetna książka.:)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę tej autorki, po której byłam bardzo rozczarowana. Było to jednak tak dawno temu, że teraz chyba na nowo jestem gotowa poznawać twórczość Jodi Picoult. O nieczułość się nie martw, ja nie płakałam przy największym wyciskaczu łez jakim jest podobno "Gwiazd naszych wina". Mimo, że naprawdę jestem wrażliwa, to jakoś poprzez książki ciężko wycisnąć ze mnie łzy.
OdpowiedzUsuńOd dawna poluję na inną książkę tej autorki i do tej pory nie upolowałam. Myslę, że ta pozycja będzie druga do przeczytania (i znalezienia!) :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam wszystkie książki autorstwa tej pani, więc z pewnością i po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńMam na półce, czeka na swoją kolej. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo jak tobie.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że na mnie wywarła ogromne wrażenie. Ale chyba bardziej podobało mi się "Pół życia" tej autorki.
OdpowiedzUsuńOo. To muszę przeczytać, skoro jeszcze lepsze!
UsuńCieszę się, że jednak oceniasz ją dość wysoko, bo mam ją na półce i kiedyś przeczytam:)). Dobrze wiedzieć, że nie marnuję miejsca na półce ;).
OdpowiedzUsuńJa miałam kupić, ale ostatecznie okazało się, że znalazłam książkę w bibliotece. :-)
UsuńMi kupił ją mąż w prezencie, była w biedronce w wersji kieszonkowej za 9,99zł, przyszedł z nią do domu, bo poprzednim razem widział, że ją oglądam i że jestem jej ciekawa.
UsuńSzkoda, że nie udało Ci się wzruszyć :)
OdpowiedzUsuńAle miło też, że dałaś jej tak wysoką ocenę :)
Bardzo chętnie przeczytam, lubię czasem sięgnąć po takie książki.
OdpowiedzUsuńJa to płaczę na powieściach niemal non stop, więc na pewno się przy tej też rozkleję... :)
Nie trzeba się wiele rozpisywac na temat tej ksiązki... Wystarczy powiedziec, że jest jak dla mnie pękna i chwytająca za serce. Czasami ciężko znaleźc tak przemawiających do czytelników autorów mądrych pozycji.
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu zabrać za twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńLubię twórczość Jodi i jak na razie nie zawiodłam się na żadnej jej powieści, dlatego z przyjemnością poznam ,,Kruchą jak lód''. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie mocno, jak tobie.
OdpowiedzUsuńJodi Picoult to jedna z tych autorek których twórczość jest dla mnie must read :)
OdpowiedzUsuńWnioskuję z recenzji, że książka mówi o chorym dziecku. Ja jestem bardzo nieodporna na takie tematy, po takiej książce dwa dni depresji u mnie gwarantowane...
OdpowiedzUsuńTak, o chorej dziewczynce na osteogenesis imperfencta.
UsuńZapowiada się interesująco, jednak jak na razie wolę się nie dołować tym, jak to napisałaś, pasmem nieszczęść, ponieważ bywa, że już sama jesień działa na mnie nieco przygnębiająco. No ale może na wiosnę... ;D
OdpowiedzUsuńMnie przygnębia lato, którego nie znoszę, lubię wakacje, ale nie lato, za to jesień i zimę kocham! No a wiosna, bardzo ładna para roku. :-)
UsuńJak bardzo lubię oglądać takie filmy to książki wręcz mnie odpychają. Rada jedna poczekam aż zekranizują:)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś się zapoznać z ta książką. Czytałam już ''Z innej bajki'', choć ta jest z pewnością o dużo lżejszej tematyce. Jednak kolejną książkę Jodi jaką chcę przeczytać jest ''Bez mojej zgody''.
OdpowiedzUsuńWidziałam książkę w bibliotece po Twojej recenzji chyba idę jutro wypożyczyć :)
OdpowiedzUsuńTo wyjaśniam co do zakończenia - Picoult zawsze tak kończy książki. Mnie jakoś oburzyło zachowanie matki (w sensie, wtedy kiedy wszystkie pieniądze schowała w trumnie - no cholera, nic innego nie mogła z nimi zrobić?!). Za samą Picoult nie przepadam jakoś specjalnie, jedynie "Bez mojej zgody" bardzo lubię i czasem wracam do fragmentów.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? To bardzo się cieszę!, kocham otwarte zakończenia, uwielbiam gdy autor daje czytelnikom możliwość ułożenia dalszej historii.
UsuńJa od samego początku Charlotte nie lubiłam, więc wiesz, potępiam jej zachowanie na całej linii..
Muszę zapoznać się z jeszcze jakąś książką tej autorki, więc jako następne będzie właśnie "Bez mojej zgody". :-)
Ciężki temat... Taka książka powinna być czytana w odpowiedniej chwili... Trzeba do niej podejść inaczej, niż do romasnów/kryminałów. Chyba jednak nie jestem w momencie, by zacząć czytać tę książkę ...
OdpowiedzUsuńHmmm... Raczej nie sięgnę. Takie ponurzaste i "przepełnione bólem" książki najzwyczajniej w świecie mnie dołują. Nie, nie i jeszcze raz nie! Jakby były tam jeszcze jakieś radosne chwile, ale po Twojej opinii widzę, że nie ma na co liczyć ^^ "Bite 600 stron to pasmo nieszczęść." - raczej mnie nie zachęca :)
OdpowiedzUsuńAle książka wydaje się być ciekawa. Może jak nastrój mi się trochę zmieni to... gdzieś ją znajdę ^^ Na razie nie mogę liczyć na chwilkę wytchnienia, więc "Krucha jak lód" musi poczekać.
Pozdrawiam ciepło :)
Tej autorki czytałam tylko "Pół życia" byłą to dobra lektura, lecz jakoś mnie nie porwała, jednak z chęcią poznam inne książki tej pani.
OdpowiedzUsuń