Zawsze warto wysłuchać historii drugiego człowieka do końca. W ten sposób można uratować komuś życie.
Z twórczością Katarzyny Michalak spotkałam się po raz pierwszy dzięki lekturze "Roku w poziomce", który okazał się niewymagającym myślenia, czyli niezobowiązującym czytadłem, a treści praktycznie już nie pamiętam.
Natomiast "Bezdomna" wzbudziła moją ciekawość jeszcze przed premierą. Musiałam przeczytać.
Kinga straciła już wszystko: dom, rodzinę, dziecko i poczucie godności. Wtedy w jej życiu pojawia się Aśka. Kobieta, która kiedyś zrujnowała jej małżeństwo, teraz wyciąga do Kingi pomocną dłoń. Czy to wyrzut sumienia, ludzki gest, a może jakiś ukryty plan? Aśka nie zna jeszcze historii dawnej rywalki - historii tak bolesnej i wstrząsającej, że aż trudno to sobie wyobrazić.
Czy Aśka zdobędzie zaufanie Bezdomnej? Odkryje, dlaczego Kinga tak sobą gardzi, tak bardzo cierpi? Co zrobi, gdy pozna jej prawdę? Czy w Aśce zwycięży wścibska dziennikarka, czy wrażliwa, czuła na krzywdę innych kobieta?
Pierwsze co mnie najbardziej oburzyło, to liczne przekleństwa, bluźnierstwa i różne takie brzydkie określenia, które wprost wyciekają z tej książki! Pomyślicie, że dramatyzuję, ale ja naprawdę tego w literaturze nie znoszę! Rozumiem, że autor stosuje czasami przekleństwo (jedno, dwa, ewentualnie osiem) w celu nadania danej sytuacje odpowiedniego charakteru, ale nie mam najmniejszej ochoty poznawać co stronę coraz to nowych słów, o których istnieniu nawet nie wiedziałam.
Wszystkie wątki, czyli bezdomność, psychoza poporodowa, dzieciobójstwo i
inne problemy, wszystko zostało wrzucone do jednego worka, mamy stronę o
tym, stronę o tamtym, i koniec, bardzo pobieżne przedstawienie tematu.
Teraz ja zrobię identycznie - bardzo pobieżnie przedstawię plusy tej
książki, tylko mam mały, ale to naprawdę malutki problem, nie ma tu
praktycznie żadnych plusów.
Nie wiem czy to tylko moje małe urojenia, ale znowu miałam wrażenie jakby autorka pisała powieść jednego dnia, przerywała, że tak powiem, w połowie zdania i wracała do tej historii następnego. Momentami wręcz nie mogłam oprzeć się wrażeniu sztuczności, a słowa zaczynały robić się "kanciaste" i z wielkimi trudami musiałam je przeboleć.
Zamiarem był chyba dogłębny wstrząs czytelnikiem, nici, nie udało się. Losy Kingi (mojej imienniczki) miałam głęboko gdzieś, a Aśka, od początku było wiadomo, że okaże się dobrą, oddaną i najlepszą przyjaciółką.
Doszłam do jednego, bardzo prawdziwego wniosku - gdy czytałam "Bezdomną" to byłam przekonana, że w miarę mi się podoba, po głębszej analizie książka okazała się totalną klapą i o ile "Rok w poziomce" był czytadłem jeszcze wartym mojego cennego czasu, o tyle "Bezdomna" jest świetnym przykładem jak można ten czas zmarnować .
Wydawnictwo: Znak
Stron: 256
Przeczytane: 21.11.2013r.
Moja ocena: 2/10
Ojej! A mam na półce. Szkoda, jednak spróbuję.
OdpowiedzUsuńNajlepiej przekonać się na własnej skórze. ;-)
UsuńCzytałam pozytywne recenzje odnośnie tej książki i wydawała mi się ciekawa. Teraz nie wiem, co sądzić... :)
OdpowiedzUsuńO, a w sieci jest tyle pozytywnych recenzji... Nie wiem czy się kiedyś skuszę na "Bezdomna". Rownież czytałam "Rok w Poziomce" i on mi sie za bardzo nie podobał, za to "Nadzieja" według mnie jest warta uwagi.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na konkurs do mnie, będzie mi miło, jesli weźmiesz udział ;)
Nie zgadzam się z Twoją opinią. Sądzę, że Katarzyna Michalak używał tylu "bluźnierstw" tylko i wyłącznie z tego powodu, ponieważ chciała przedstawić rzeczywistość. Gdybyś Ty była bezdomna, nie sądzę abyś w ogóle nie używała przekleństw. Po drugie książka uczy. Takie sytuacje znajdują się w prawdziwym życiu i niejednego człowieka może zmienić i skłonić do pomocy. :)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie tak, ale nie wydaje mi się, aby ktoś kto całe życie miał innych gdzieś nagle po przeczytaniu "Bezdomnej" się nawrócił, ale to tylko moje zdanie, poza tym Ciebie ta historia czegoś nauczyła, i bardzo się cieszę, mnie niestety nie.. :-)
UsuńWidziałam, że się ze mną nie zgodzisz, w końcu przyznałaś tej książce maksymalną ocenę, i jak widać mamy zupełnie odmienny gust, mi z panią Michalak jest chyba nie po drodze..
Na pewno nie zmienią się wszyscy, ale niektórzy na pewno tak. :)
UsuńWidocznie mamy inne gusty. ;)
Autorka rzeczywiście ma problem z tymi sztucznymi momentami. W "Roku w poziomce" np. trochę nachalnie o tym oddawaniu szpiku pisała. I te momenty, w których sama się w powieści pojawiała strasznie moralizatorskie były. Ale całkiem fajnie się czytało (be tych fragmentów pamiętnika). Wyobrażam sobie, że po odjęciu rozrywkowego aspektu, niezbyt ciekawe by to było.
OdpowiedzUsuńJa tylko po części się zgadzam z twoją opinią. Według mnie książka jest jednak warta uwagi. Brak jej dopracowania, jak to we wszystkich powieściach tej autorki bywa, za dużo niepotrzebnych przekleństw się w niej znajduje, aczkolwiek jakby nie patrząc porusza. Przynajmniej mnie poruszyła i to dogłębnie i właśnie w tym tkwi mały sukces tej powieści. Oczywiście nie chcę kwestionować twoich uczuć czy recenzji, jednak trochę się dziwię, że losy Kingi cię nawet nie obchodziły.
OdpowiedzUsuńWiesz, gdyby ktoś inny opisał losy Kingi to wtedy pewnie i mnie by one poruszyły, jednakże w tym wypadku, wszystko niszczy pióro pani Michalak, które działało mi na nerwy (liczne przekleństwa) i wydawało mi się strasznie ubogie co do tematyki, którą książka porusza.
UsuńNie czytałam tej książki. Czytałam tylko jedną książkę tej autorki "W imię miłości", mimo że na temat tej naczytałam się mnóstwo pozytywnych recenzji to nigdy nie miałam ochoty jej czytać.
OdpowiedzUsuńWlasnie zamierzam ja przeczytac!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
Dosyć nie dawno natknęłam się na nią w księgarni i zastanawiałam się nawet nad kupnem, ale w końcu zrezygnowałam i wybrałam inną:d Teraz widzę, że dobrze zrobiłam:D
OdpowiedzUsuńA mnie osobiście losy Kingi na swój sposób poruszyły i mam całkiem odmienne zdanie od twojego, aczkolwiek szanuje twoje uzasadnienie. Wszak nie każdemu musi podobać się to samo.
OdpowiedzUsuńKinga jak ja lubię czytać kiedy zjeżdżasz jakąś książkę - wspaniale to umiesz opisać, nie wiem dlaczego, ale mnie to bawi, po prostu jesteś w tym mistrzem i uwielbiam czytać takie recenzje. A "Bezdomną" chciałabym przeczytać, żeby wiedzieć o co to wielkie halo i czy zgodziłabym się z Tobą, czy nie.
OdpowiedzUsuńAhahaha, dzięki. :D Jasne, zachęcam do wyrażenia własnej opinii, też jestem ciekawa czy się z mną zgodzisz czy wręcz przeciwnie. :)
UsuńCzytałam i podzielam twoją opinię. Może i porusza, ale miesza i myli różne zagadnienia: depresji poporodowej/psychozy/choroby dwubiegunowej. Wszystko jest ponapoczynane i rzucone na jedną kupę, brakuje ładu i składu, przemyślenia fabuły.
OdpowiedzUsuńOo. W końcu ktoś kto ma identyczne odczucia, dobrze wiedzieć, że nie jest się osamotnionym. :-)
UsuńHmm, a miałam w planach kupić, sama już nie wiem co robić, bo kilka osób chwaliło. Ja tę pisarkę znam z "Mistrza" którego również zakupiłam i w sumie byłam nawet zadowolona, choć na pewno nie była to też wymagająca lektura. Myślę z tą się wstrzymam, choć chętnie sama bym się przekonała, jaka jest. Może znajdę w bibliotece i wtedy przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo póki co jedyna książka tej pani, którą po recenzjach chcę przeczytać. Widzę, że Tobie się nie podobało, ale ciekawi mnie temat.
OdpowiedzUsuń"Bezdomna" od początku niezbyt mnie interesowała, więc bez żalu ją sobie odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się spotykam z tak negatywną oceną, mnie się ona spodobała.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie swoją oceną. Czytałam same pozytywne opinie na temat książki i teraz mam dylemat i muszę się jednak zastanowić czy przeczytać tą książkę...
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://biblioteka-floo.blogspot.com
Oj, co ja mogę napisać... Do niedawna nie miałam styczności z twórczością tej Pani, ale w moje ręce wpadła "Gra o Ferrin", przeczytałam 70 stron i padłam. Skończę, bo to egzemplarz recenzencki, więc nie ma mowy, żebym go porzuciła. Plus, że się szybko czyta. Ostatnio gdzieś w Internecie przeczytałam, że przez częstotliwość wydawania książek pani Michalak są one niestety, ale mocno niedopracowane. Chociaż, może wydziwiam, może po prostu zaczęłam od złej książki;)
OdpowiedzUsuńTeż tak słyszałam i powiem Ci, że chyba rzeczywiście jest w tym dużo prawdy.
UsuńSłyszałam dużo dobrego na temat tej książki, jednak jakoś nie paliłam się do jej przeczytania. Jeśli nie będę miała akurat co czytać(możliwe tak za jakieś 400 trylionów lat świetlnych) to po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!!! Chociaż jedna osoba, która się ze mną zgadza! :)
OdpowiedzUsuńCoś słyszałam o tej książce, jednak po Twojej recenzji nie będę się w nią zgłębiać :)
OdpowiedzUsuńChyba szkoda czasu. Ps też nie lubię jak przekleństwa są w książce :)
zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam zwolaa-books,blogspot,com
Ojej tak słabo? Trochę mnie zniechęciłaś odnośnie tej lektury. Jeśli chodzi o przekleństwa, to nie przeszkadzają mi w momencie kiedy są używane z "głową" a nie rzucane jakby to było sianie zboża.
OdpowiedzUsuńkurcze, a dostałam ją w prezencie i leży spokojnie do przeczytania...choć spotkałam się na blogach z tak negatywną opinią tej książki, że ochota mi przeszła;)
OdpowiedzUsuńNamieszałaś mi w głowie ; ) Dotąd czytałam o tej książce same pozytywy! Tym bardziej muszę się sama przekonać, jakie będą moje wrażenia po przeczytaniu tej książki! ; )
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale chciałabym i po Twojej recenzji zastanawiam się, która jest rzeczywiście warta przeczytania. Może coś polecisz?
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się u Ciebie takiej niskiej noty dla tej książki, w końcu ktoś przestał słodzić tej Pani :)
OdpowiedzUsuńNo cóż- witam w klubie. Ksiażek Michalak jak i jej samej nie znoszę- dziwna kobieta, która ma podwyższone mniemanie o sobie. Jeżeli chcesz sie zirytować przeczytaj Gfę o Ferrin, haha :-)
OdpowiedzUsuń