Pójdziesz do papierowych miast i nigdy już nie powrócisz
Pierwszą wydaną książką Johna Greena nakładem wydawnictwa Bukowy Las była „Gwiazd naszych wina” - wnikliwa, cudowna, pełna humoru i głęboko poruszająca, która podbiła moje serce. Miałam podejrzenia, że John Green stanie się jednym z najbardziej cenionych przeze mnie pisarzy, więc na kolejną powieść jego autorstwa „Papierowe miasta” niecierpliwie czekałam. Niedługo po czerwcowej premierze obchodziłam urodziny tak więc możecie się domyślić co dostałam w prezencie. Jednakże zanim zaczęłam czytać, książka musiała odczekać swoją kolejkę na którą wpłynął fakt, że byłam pełna obaw i myśli iż mi się ona nie spodoba, a wrażenie o autorze tylko niepotrzebnie sobie zepsuję. Nic bardziej mylnego!
„Możesz się przekonać, jakie to wszystko jest sztuczne. Nie jest nawet na tyle trwałe, by je nazwać miastem z plastiku. To papierowe miasto.”
Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q - od zawsze jest zakochany we wspaniałej
koleżance, zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum. Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy.
Czy dowie się, kogo szuka i kim naprawdę jest Margo?
"Margo zawsze kochała tajemnice. (...) Nigdy nie opuszczała mnie myśl, że być może kochała je tak bardzo, że sama stała się tajemnicą".
Już po pierwszych stronach uśmiech zajaśniał na mojej twarzy. Miło było wrócić do tego troszkę `filozoficznego` (jak ja to nazywam) przekazu, ale też bardzo trafnego i przystępnego w odbiorze. Historia oczywiście jest barwna, pełna humoru, szczegółowo dopracowana z nie do końca szczęśliwym zakończeniem, które gdy czytałam zastanawiałam się w myślach `Czy to jakiś żart?`.
Jednak zdecydowanie największym plusem są postaci. Myślicie zapewne, że tylko główni bohaterowie są pieczołowicie dopracowani? Nic z tych rzeczy! Tym pobocznym, mniej ważnym autor również poświęcił sporo uwagi. Są tak interesujące, a z każdym rozdziałem poznajemy je coraz bardziej, że po prosu nie da się ich nie lubić. Nie jeden raz potrafili mnie rozbawić.
Próbowałam się książką delektować wiedząc, że na kolejną będę musiała poczekać do września, „Szukając Alaski” na pewno zaszczyci moją półkę. Niestety nie udało mi się to, ponieważ zamiast czytać stronami, czytałam setkami, w tak szybkim tempie, że byłam na siebie za to zła i odkładałam lekturę na później.
„Papierowe miasta” polecam każdemu, ale na początek radzę zapoznać się z „Gwiazd naszych winą”. Myślę, że Pan Green mnie jak i innych swoich czytelników niejednokrotnie zaskoczy potencjałem i umiejętnościami.
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 393
Przeczytane: 25.06.2013r.
Moja ocena: 10/10
Kiedyś na pewno się za nią wezmę.
OdpowiedzUsuńNa razie zamierzam zabrać się do "Gwiazd naszych wina", ale pewnie kiedyś sięgnę również po "Papierowe miasta".
OdpowiedzUsuńCzytałam "Gwiazd(...)" i byłam z deka zawiedziona, ale i tak chętnie sięgnę po papierowe miasta.
OdpowiedzUsuńKsiążka "Gwiazd naszych wina" podobała mi się, ale nie aż tak bardzo. Po tylu pozytywnych opiniach, bardzo dużo od niej oczekiwałam i trochę się zawiodłam. Dlatego też na pewno przeczytam "Papierowe miasta", ale już trochę mniej będę od niej wymagała. :)
OdpowiedzUsuńWiem, bo czytałam Twoją recenzję. Pozostaje jeszcze cień szansy, że "Papierowe miasta" bardziej Ci się spodobają :)
UsuńMam na tę książkę ogromną ochotę i muszę ją wreszcie kupić. Wszędzie czytam pozytywne opinie. :)
OdpowiedzUsuńKupuj, kupuj - koniecznie! :)
UsuńJejku, może i ja się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńDlaczego wszyscy tak zachwalają tę książkę? Przez was mam tylko wiekszą ochotę na nią...
OdpowiedzUsuńtin-corner-with-book.blogspot.com
Bo jest świetna. :)
UsuńWzięłam udział w konkursie, w którym są do wygrania:) Cieszę się, że w przypadku wygranej czekają mnie z nią miłe chwile.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, mam nadzieję, że uda Ci się wygrać :)
UsuńChcę mieć *.*
OdpowiedzUsuńPapierowe miasta były moje już następnego dnia po premierze. Teraz stoją na półce i czekają, bo zwyczajnie nie chcę czekać do września na kolejną książkę autora. Coś czuję, że długo już nie wytrzymam:)
OdpowiedzUsuńZupełnie tak jak ja! :) Czekanie zawsze jest najgorsze.
UsuńNie znam powieści autora, ale to, iż wszyscy w blogsferze wprost zachwycają się jego powieściami zmusza mnie do ich przeczytania :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy i ciebie zachwycą :)
Usuńbaaaardzo chcę przeczytać - ale najpierw "Gwiazd naszych wina" :)
OdpowiedzUsuńJa również mam najpierw zamiar przeczytać "Gwiazd naszych wina" :)
UsuńBardzo ostatnio głośno o tej książce, słychać same zachwyty. Kto wie, może uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny u mnie i pozdrawiam serdecznie.
Nie ma za co, pozdrawiam :)
UsuńMam nadzieję, że mi najpierw uda się sięgnąć po „Gwiazd naszych wina”:) Wszyscy chwalą, więc trzeba spróbować.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała sięgną po któreś z dzieł tego autora, bo zapowiada się wyśmienicie!:)
OdpowiedzUsuńKolejna ksiażka, która trafia na listę''Koniecznie trzeba przeczytać''. Ciekawa jestem, kiedy pozycje z niej zaczna szybciej znikać niz sie pojawiać.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką listę i też się zastanawiam kiedy wszystkie zapisane na niej pozycję uda mi się przeczytać :)
UsuńMuszę kieeeeeeedyś przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam kiedyś na pewno ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją czytam ;) Mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo jak Tobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam