"Zawsze miałam wrażenie, że w chwili moich narodzin Bóg akurat mrugnął. Przegapił je i nigdy się nie dowiedział, że przyszłam na świat."
Czasami w swoim życiu trafiamy na moment na krawędzi, kiedy próbujemy się czegoś uchwycić, ale nie wiemy czego... Kiedy czujemy jakby niebo waliło się nam na głowę. Tracimy zainteresowanie wszystkim tym, co nas otacza. Stajemy się obojętni. I straszna staje się myśl, że książki które jeszcze parę dni wcześniej czytaliśmy z tak wielką przyjemnością teraz stały się dla nas mniej ważne. Spędzałam godziny na zagłębianiu się w zadania z matematyki, chemii, fizyki i ucząc się kolejno ze wszystkich przedmiotów. Może to dziwne, ale nauka stała się dla mnie deską ratunkową. Mimo zmęczenia i tego, że powoli nie dawałam już sobie z nią rady. Więc gdy tylko dowiedziałam się, że istnieje taka książka jak "Bóg nigdy nie mruga" od razu zapragnęłam ją poznać. Zdobyłam ją jak najszybciej się dało, otworzyłam na pierwszej stronie i napisałam: "Będziesz moim wyzwoleniem." I rzeczywiście, stała się nim.
"Bóg nigdy nie daje nam więcej niż potrafimy udźwignąć. Niektórzy z nas potrafią znieść więcej, inni mniej. Nawet jeśli dostaniemy do dźwigania część nieba, nie będzie to ciężar. Będzie to dar."
Regina Brett mówi, że "Życie jest niesprawiedliwe, ale i tak jest dobre". Mówi o następnym właściwym kroku. O czasie, który trzeba wykorzystać jak najlepiej. Porusza kwestię nas samych, jak odbieramy innych, jak inni odbierają nas. Wiem, że to niemożliwe, ale mam wrażenie jakby weszła do mojego własnego serca i dokładnie je przeszukała. Mówi o różnicach zdań, konfliktach i jak z nich wybrnąć w rozsądny sposób. Uświadamia, że łzy to nie jest nic złego. Mówi, że mamy prawo rozgniewać się na Boga, bo On to wytrzyma. Radzi jak pogodzić się z przeszłością i nie roztrząsać wciąż tych samych spraw na nowo. Porusza temat pisania własnej książki, mówi jak nie pisać. Każe uwierzyć w cuda. Uczy wybaczać, oddychać, prosić, ustępować i zawsze wybierać życie. A przez to przewija się miłość, bo Bóg jest Miłością.
"Bóg nigdy nie daje nam więcej niż potrafimy udźwignąć. Niektórzy z nas potrafią znieść więcej, inni mniej. Nawet jeśli dostaniemy do dźwigania część nieba, nie będzie to ciężar. Będzie to dar."
Regina Brett mówi, że "Życie jest niesprawiedliwe, ale i tak jest dobre". Mówi o następnym właściwym kroku. O czasie, który trzeba wykorzystać jak najlepiej. Porusza kwestię nas samych, jak odbieramy innych, jak inni odbierają nas. Wiem, że to niemożliwe, ale mam wrażenie jakby weszła do mojego własnego serca i dokładnie je przeszukała. Mówi o różnicach zdań, konfliktach i jak z nich wybrnąć w rozsądny sposób. Uświadamia, że łzy to nie jest nic złego. Mówi, że mamy prawo rozgniewać się na Boga, bo On to wytrzyma. Radzi jak pogodzić się z przeszłością i nie roztrząsać wciąż tych samych spraw na nowo. Porusza temat pisania własnej książki, mówi jak nie pisać. Każe uwierzyć w cuda. Uczy wybaczać, oddychać, prosić, ustępować i zawsze wybierać życie. A przez to przewija się miłość, bo Bóg jest Miłością.
"Bóg cię kocha, bo jest Bogiem, a nie dlatego, że coś zrobiłeś albo czegoś nie zrobiłeś."
Muszę przyznać, że felietony pani Brett naprawdę sprawiły, że uwierzyłam. Co prawda, wierzyłam już wcześniej, ale wiarą zachwianą, niepewną i wątpliwą. Teraz jestem zdecydowanie bliżej tej trwałej, mocnej i dobrej, która będzie wypełniać moje serce do końca. Ale osoby niewierzące też znajdą tu coś dla siebie, bo teksty autorki są zdumiewające i magiczne, nic nie narzucają, a jedynie w delikatny sposób próbują przemówić do czytelnika.
"To wybór, a nie przypadek, decyduje o twoim przeznaczeniu. Sam musisz zdecydować, ile jesteś wart, jaką odgrywasz rolę w świecie i w jaki sposób nadajesz mu sens. Nikt inny nie dysponuje tym, co ty - twoim zestawem talentów, pomysłów, zainteresowań. Jesteś oryginalnym egzemplarzem. Arcydziełem."
"Nie przesadzaj. Świat się nie kończy. To tylko turbulencje. Samolot jest bezpieczny. Ma dobrego pilota. Siedzisz na właściwym miejscu. Trafiłeś po prostu na potężny wir. Poczekaj. To minie."
Na końcu zadałam sobie pytanie: Za co ja, chciałabym zostać zapamiętana?
może by i jakoś pomogło, ale takie książki źle mi się kojarzą. nie lubię jak mi ktoś w pewnym sensie mówi, co mam robić. but we will see, maybe later ;)
OdpowiedzUsuńOwa lektura wydaje się naprawdę wartościowa i chętnie poznam ją, jeśli tylko będę miała okazję ku temu.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam szansy sięgnąć po książkę o Bogu, ale raczej tego nie zmienię.
OdpowiedzUsuńMoże i mnie przyda się taka lektura? Od dłuższego czasu potrzebuję utwierdzenia w wierze, czegoś co mnie umocni i podbuduje.
OdpowiedzUsuńPięknie napisana recenzja. I chyba bardzo mi potrzebna. Dziękuję, na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam o Bogu i jak na razie nie planuję tego zmieniać. Może kiedyś. Na razie skupiam się na bardziej przyziemnych sprawach :D
OdpowiedzUsuńPięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńOdkąd Julka i Topolek pisały na blogu o tej książce, zapragnęłam ją mieć. Twoja recenzja tym bardziej utwardziła mnie w tym, że muszę, po prostu MUSZĘ ją przeczytać.
Piękna recenzja! Książkę mam i za niedługo zabieram się za czytanie
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać. Już od jakiegoś czasu mam ją na oku, a Twój tekst utwierdził mnie w chęci sięgnięcia po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńChyba raczej to nie dla mnie, aczkolwiek książka może być interesująca ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę czekałam na Twoją recenzję i chociaż wiedziałam, że będzie pozytywna, to aż chciało się poczytać sobie jak ktoś zachwala moją ulubioną książkę, a jeszcze milej gdy wie się, że to z mojego powodu :) Cóż mogę powiedzieć więcej? No bo ja przeczytałam i kocham tę książkę, powrócę do niej nie raz, a czasami będę czytać pojedyncze rozdziały :3 Arcydzieło.
OdpowiedzUsuńHm. Na takie pocieszenie używam "E-maile od Pana Boga..." i do niej mam zaufanie, bo wiem, że zawsze mi pomoże. Kiedy mam trudne momenty zaglądam na wybraną stronę, tak jakby "losuję" i zawsze trafiam idealnie w to, co mi gra w duszy... :)
OdpowiedzUsuńo książce słyszałam, moja siostra ma ją w domu, więc może przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś widziałam już tę książkę, ale szczerze mówiąc, nawet na nią nie zwróciłam uwagi. Teraz chętnie bym ją przeczytała, tym bardziej, że sama jestem osobą wierzącą i czasem też wierzę tak dosyć wątpliwie. Lubię takie książki, więc czemu i tej miałabym nie polubić? No i piękne cytaty...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Zaciekawiłaś mnie. Cytaty poruszają, a pomysł wydaje mi się ciekawy. Zapiszę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, pomyślę nad nią.
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem interesująco. Do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z podobnymi książkami, jednak za tą koniecznie się rozejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli wpadnie w moje rączki, to z pewnością przeczytam :) Może zapełni i moją pustkę...
OdpowiedzUsuńTe felietony są naprawdę dobre. I chociaż nie ze wszystkim się zgadzałam, a niektóre kwestie troszkę mnie śmieszyły (przechowywanie pierwszego stanika córki? serio?), to przeczytałam z przyjemnością. A teraz czytam "Jesteś cudem";)
OdpowiedzUsuń