Cztery młode panny March. Cztery kochające się siostry. Cztery zupełnie odmienne charaktery. Cztery inne postanowienia. Wszystko - razy cztery. W każdej z tych czterech znalazłam cząstkę samej siebie.
"Rozentuzjazmowana książka" - i to jedno określenie oddaje według mnie cały urok "Małych kobietek". Przez każdą stronę maszeruje leciutka ironia, lekko widoczny dowcip i humorystyczny akcent.
Ameryka, lata sześćdziesiąte XIX wieku. W domostwie zwanym Orchard House od pokoleń mieszka rodzina Marchów. Pod nieobecność ojca, kapelana biorącego udział w wojnie secesyjnej, opiekę nad czterema córkami sprawuje samodzielnie ich matka, nazywana przez córki mamisią.
Córki pani March - stateczna Meg, żywa jak iskra Jo, nieśmiała, uzdolniona muzycznie Beth i nieco przemądrzała Amy - starają się, jak mogą, by urozmaicić swoje naznaczone ciągłym brakiem pieniędzy życie, chociaż boleśnie odczuwają nieobecność ojca. Bez względu na to, czy układają plan zabawy, czy zawiązują tajne stowarzyszenie, dosłownie wszystkich zarażają swoim entuzjazmem. Poddaje mu się nawet Laurie, samotny chłopiec z sąsiedniego domu, oraz jego tajemniczy, bogaty dziadek.
Bardzo podoba mi się styl pani Alcott, niezwykle lekki, bez zbędnych upiększeń, po prostu ładny i przyjemny. Czułam się jakbym czytała czyjeś naprędce sporządzone zapiski, bo te strony tak szybko uciekały! Nim zdążyłam się obejrzeć, kończyłam lekturę z uśmiechem na ustach. Akcja nie jest ani pełna nagłych zwrotów, ani porywista, ani pędząca na łeb, na szyję, ale po prostu jest doskonale wyważona, co jest najlepszym rozwiązaniem.
Postaci jakie wykreowała autorka są godne wielkiego podziwu, nieczęsto zdarza się spotkać tak żywych i pełnych energii bohaterów, których od razu obdarza się sympatią, pomimo ich wszystkich wad i niezbyt przykładnych postępków. Louisa May Alcott każdej z sióstr nadała zupełnie inny wyraz, inne cechy, marzenia i lęki, więc każda czytelniczka spokojnie znajdzie swoją faworytkę i to właśnie jej będzie kibicować, a także trzymać kciuki w drodze ku sukcesom.
"Małe kobietki" są wspaniałą pozycją dla rządnych przygód dziewcząt, którym niestrasznie będzie trzysta stron dobrej literatury ze szczęśliwym zakończeniem. Z tego wszystkiego wynika, że to książka w sam raz, aby wypełnić nudny wieczór i na taką porę też Wam ją gorąco polecam. Mi powieść ta sprawiła niewysłowioną wręcz radość.
Wydawnictwo: MG
Stron: 306
Przeczytane: 11.01.2013r.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz oraz okazane mi zaufanie serdecznie dziękuję wydawnictwu MG
Okładka wydaje się taka nieporadna a jednak jej ,,zawartość'' zaskakuje na plus. W takim razie będę miała na uwadze tę książkę i jak będę w bibliotece to zapytam się o nią .
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś, dawno temu. Nie pamiętam jej za bardzo, więc chciałabym sobie ją przypomnieć. :)
OdpowiedzUsuńPS Wiem, że kobiety o wiek się nie pyta, ale jestem bardzo ciekawa - Kinguś, ile Ty masz lat? ;>
Pozdrawiam!
Hmm... a jak myślisz, ile? Zobaczymy czy zgadniesz. :>
UsuńNaprawdę nie mam pojęcia. Może 15? :>
UsuńNiestety nie zgadłaś, mam 13 lat. :-)
UsuńZainteresowałaś mnie tą książką, choć pewna byłam, że mi się ona nie spodoba :) Sięgnę po nią na pewno!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwym zakończeniem? Szczęśliwym zakończeniem? Najgorsze zakończenie ever, nie zapomnę jak byłam rozczarowana, przy pierwszym czytaniu (dobrych kilka lat temu) normalnie byłam skłonna zrobić coś pisarce, za niszczenie moich marzeń. Nie po to się wychowywałam na pani Montgomery, żeby potem pani Alcott nie trzymała się schematu.
OdpowiedzUsuńBtw, Amy była jedyną postacią - artystką, której nigdy nie polubiłam. Znaczy, lubiłam ją przez część książki. A teraz, nie odzywam się do niej.
Nawet nie oglądam nigdy końcówki filmu. :D
Za to na półce leżą "Little men" - zobaczymy jak oni wypadną...
No w sumie, mi też było trochę przykro, że autorka tak to skończyła, bo spodziewałam się zupełnie czegoś innego, ale resztę mogę sobie przecież sama dośpiewać. :-)
UsuńNiby niezbyt przepadam za takimi książki, ale (przyznam się) trochę mnie zaciekawiłaś... :P
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam ale jednak słyszałam o tej książce :) Może kiedyś nadaży się jakaś okazja aby ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wpasowałaby się w moje gusta:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńZapamiętam sobie. Zaintrygowały mnie losy dziewczyn i to szczęśliwe zakończenie :)
OdpowiedzUsuńMam na półce i na pewno przeczytam, bo jest na liście BBC top 100. Klasyka - muszę:)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka i czeka :D Mam na niąogormną ochotę, jednak brak czasu nie pozwala mi się na niej skupić.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś uda mi się ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się to idealna lekka książka na wakacje - takie właśnie wtedy najchętniej czytam :)
OdpowiedzUsuńA więc dopisuje do listy i pozdrawiam!
samo to że MK jest klasyką, kusi, ale ta wojna secesyjna już KUSI - DRUKOWANYMI.
OdpowiedzUsuńjak się wygrzebię z recenzenckich przeczytam :)))
i widzę komentarze u góry - ahahahah jak się Kinga wstydzi wieku ;p
Ach, no może trochę. :D
UsuńMam już od jakiego czasu tę książkę w planach ^^ Przeczytam na pewno, niech tylko wpadnie mi w rączki.
OdpowiedzUsuńNa serio masz 13 lat? Pierwsza gimnazjum, tak? Czyli jesteśmy prawie rówieśniczkami ^^
Pozdrawiam ciepło
Tak, na serio, i tak, pierwsza gim., ech, niestety. :>
UsuńBój się drugiej klasy :>
UsuńFilm oglądałam kilka razy, ale książki jeszcze nigdy nie czytałam ;d
OdpowiedzUsuńCzasami mam ochotę na tego typu książki. Na razie jednak odpuszczę sobie ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem sympatycznie, chętnie przeczytam, jeśli wpadnie mi w ręce. :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca, zabawna książka :) Chętnie po nią sięgnę, dla odprężenia :)
OdpowiedzUsuńOkładka taka niepozorna, a jednak w środku coś ciekawego. Myślę, że mogłabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWitaj, zostałaś nominowana do Liebster Award - zapraszam! http://okiemczytelnika.blogspot.com/2014/01/liebster-award-3.html ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że to książka z listy BBC, jeszcze nie miałam okazji czytać, ale to zmienię. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.