Gdzie dom Twój, tam miłość Twoja
Przekonaj się, że marzenia się spełniają.
Zawsze - jeśli w to wierzysz.
Ewa ma trzydzieści dwa lata, trudne doświadczenia za sobą i... głowę pełną marzeń. Pragnie spokojnego życia w ukochanym białym domku na wsi, dziecka i oczywiście... miłości...
Ale, jak wszystko w życiu, marzenia mają również swoją cenę: Ewa, chcąc zarobić na kupno wymarzonego domku pod lasem, rozpoczyna pracę w wydawnictwie przyjaciela (w którym - tajemnica! - skrycie się podkochuje) i ma za zadanie wypromować prawdziwy bestseller...
I tu zaczynają się przygody...
Urzekająca historia ludzi, do których szczęście przyszło wtedy, gdy już przestawali w nie wierzyć.
Poznaj Ewę, Andrzeja, Karolinę i ich bliskich, którzy przekonali się, że podarowane dobro - powraca podwójnie.
Taka ta książka... hm... "babska", a ja na samą wzmiankę o typowo
"babskich" książkach się krzywię. To dlatego, że one zawsze są takie "na
jeden raz", po paru dniach nic w pamięci nie pozostaje, oprócz - świetna, i tyle. Żadnych wzruszeń, ale śmiechu dużo. Jeszcze
żadna powieść mnie tak nie rozwaliła jak "Rok w poziomce" (teraz nadal się śmieję).
"Jeżeli naprawdę czegoś pragniesz tak bardzo, że aż boli - cały wszechświat pochyli się nad tobą, by spełnić twoje marzenie."
Z Ewą się nie polubiłam, jej ciągłe narzekanie - jaka to ona jest, a jaka nie, że jest szarą myszką, nijaką jeszcze do tego, że nikt jej pewnie nie chce, że jest brzydka, i tak dalej - doprowadza do szału. Nie cierpię tego typu ludzi, cenię sobie tych twardych, nie poddających się, tych co wiedzą czego chcą, i mawiają "Pomyślę o tym jutro"*, albo po prostu, że trzeba żyć dalej. Jednakże - na szczęście - później Ewa się zmieniła i mogłam się z nią w miarę możliwości dogadać.
Poza tym, ta ciągła słodkość, ciągłe sprzyjające bohaterom szczęście. Wiem, stwierdzicie, że jestem okrutna, ale w pewnym momencie chciałam, aby zdarzył się jakiś wypadek, czy coś innego, a zarazem nieszczęśliwego, i zdarzyło się, ale i tak skończyło się - super, pięknie, ładnie. Z lektury "Roku w poziomce" wywnioskowałam iż pani Michalak uważa, że ludzie nie chcą czytać nieszczęśliwych książek, nieprawda, ja chcę, bo są prawdziwe i nie zamydlają ludziom oczu, a w życiu przecież cały czas pięknie się nie układa. Mimo to, dobrze przy takiej naiwnej opowiastce odpocząć.
Styl jakim posługuje się Katarzyna Michalak jest bardzo przystępny w odbiorze, tak jakby sobie z nami swobodnie gawędziła, dzięki czemu dialogi postaci stają się idealnie dopasowane i naturalne.
W gruncie rzeczy jestem zadowolona z faktu, iż - nareszcie! - mogłam zapoznać się z cząstką twórczości pani Michalak, akurat trafiłam na ciepłą i przyjemną powieść, którą mimo minusów czyta się szybciutko i trudno w ogóle zauważyć jak mało stron pozostało do końca. Polecam tylko tym poszukującym chwili wytchnienia, inni - jak ja - mogą czuć się nieco zawiedzeni, bo tak jak wspomniałam na początku, książka nie pozostaje na długo w pamięci i nie oferuje sobą nic ponad przeciętną.
* cytat z "Przeminęło z wiatrem"- Margaret Mitchell
* cytat z "Przeminęło z wiatrem"- Margaret Mitchell
Wydawnictwo: Literackie
Stron: 261
Przeczytane: 27.10.2013r.
Moja ocena: 6/10